Jak być na diecie i nie zwariować ?! (część  I – nieostatnia)

Jak być na diecie i nie zwariować ?! (część  I – nieostatnia)

Wreszcie nadchodzi ten moment, kiedy dostajemy nasz jadłospis. Zagubieni i niepewni, ale jednocześnie podekscytowani, zastanawiamy się jak to „ugryźć”. Czy nie będziemy głodni? Lub odwrotnie – jak ja mam to wszystko zjeść?! Czy będziemy wiedzieć jak to wszystko przygotować (i nie zwariować)?

Dieta to nie tylko kartki z rozpisanym jadłospisem, ale przede wszystkim zmiana nawyków żywieniowych. Nie można mówić o zdrowym odchudzaniu mając na myśli stosowanie rozpiski z jadłospisem przez miesiąc czy dwa, a potem powrót do tego co było wcześniej. Pomoc dietetyka nie może się więc ograniczać do wyliczenia zapotrzebowania kalorycznego, ułożenia menu i czekaniu na efekty podopiecznych. Konieczna jest także nauka zdrowego odżywiania. Ponieważ dieta to nie jest wyłącznie „tu i teraz”, tylko jest to sposób żywienia, a nauka zdroworozsądkowego podejścia do tematu jest ważnym etapem w zmianie nawyków. Od czego więc zacząć przygodę z odchudzaniem?

Może wydać się to zadziwiające, ale polecam zacząć od wagi! Tak, tak – od wagi kuchennej. Trzeba się z nią zaprzyjaźnić jak najwcześniej, bo będzie nam ona niezbędna do przygotowania posiłków. Otrzymując rozpisaną dietę wszystkie składniki podawane są w gramach/ml. Nie dlatego, aby wyglądało to profesjonalnie i „mądrze”, ale właśnie po to, abyś mógł korzystać z jadłospisu w odpowiedni sposób. Każdy z nas posiada różne sztućce i naczynia. Jestem pewna, że moja łyżka do zupy będzie miała inną pojemność niż Twoja, dlatego wszystkie informacje podawane są w gramach i mililitrach. Po pewnym czasie stwierdzisz, że ważenie wcale nie jest czasochłonne i uciążliwe, a nawet dojdziesz do takiej wprawy, że stworzysz swoje własne miary, dopasowane według Twoich sztućców i naczyń. Nagrodą za to będą spadające kilogramy widoczne na tej drugiej wadze –  łazienkowej.

Nie radzę przygotowywać przepisów „na oko”, bo efekt może być odwrotny do założonego. Podana ilość składników jest odpowiednio i indywidualnie dopasowana do konkretnej osoby, więc jeśli Twoim zamiarem jest zrzucić kilka-kilkanaście kilogramów, musisz polubić się z wagą kuchenną. Samo jedzenie „zdrowo i fit” może nie wystarczyć, aby chudnąć. To, że zmienisz jasne, pszenne pieczywo na ciemne, razowe, biały ryż na brązowy, a zwykły makaron na pełnoziarnisty, nie sprawi, że zaczniesz chudnąć, jeśli nadal będziesz jeść za dużo lub w niewłaściwych proporcjach. Owszem będzie to dobry krok, pierwszy krok ku poprawie nawyków, jednak musisz uświadomić sobie, że będziesz chudnąć dopiero wówczas, gdy będziesz przestrzegać odmierzonych porcji. To tak jak z przepisem na ciasto – jak zaczniesz robić „na oko” to w końcu wyjdzie zakalec.

Natalia Heinrich